3 grudnia, 2024
Kto tłumaczy tytuły filmów w Polsce

Kto tłumaczy tytuły filmów w Polsce?

Kto z nas nie zna takich filmów jak „Ojciec chrzestny”, „Psychoza”, „Obywatel Kane”, „Pulp fiction”, „Dwunastu gniewnych ludzi”, „Lista Schindlera”, „Dziecko Rosemary”,  „2001: Odyseja kosmiczna” czy „Dirty dancing” (?). Francis Ford Coppola, Alfred Hitchcock, Orson Welles, Quentin Tarantino, Steven Spielberg, Stanley Kubrick czy Ridley Scott to jedne z najbardziej znanych nazwisk reżyserów. Greta Garbo, Pola Negri, Katharine Hepbrun czy Humphrey Bogart, Cary Grant, Marlon Brando czy Gregory Peck to aktorki i aktorzy, którzy zapisali się na kartach światowej kinematografii. Moglibyśmy jeszcze długo wymieniać nazwiska i tytuły filmów. Świat kina niewątpliwie jest fascynujący, pociągający i zapewnia wiele wrażeń. Są i takie obrazy, które inspirują w najprawdziwszym tego słowa znaczeniu. Rocky Balboa, postać wykreowana przez S. Stallone’a, wypowiada dziś już niemal legendarne słowa: „nieważne, jak mocno uderzasz, ale jak dużo jesteś w stanie znieść i nadal iść do przodu”. Dziś skupiamy się na dość wąskim temacie związanym z branża filmową, mianowicie na tym, kto tłumaczy tytuły filmów w Polsce? Zainteresowani?

Tłumaczenie tytułów filmów – dlaczego to takie trudne?

Czy przetłumaczyć oryginalny tytuł filmowy dla polskiego widza jest rzeczywiście rzeczą tak trudną? A może to raczej kwestia nieudolności tłumaczy? Pokusimy się o stwierdzenie, że tłumaczenia tytułów filmowych to pewnego rodzaju sztuka. Z jednej strony wydaje się, że jest to banalnie proste, a z drugiej strony na pewno znasz wiele beznadziejnych tłumaczeń nasuwających Ci wniosek, że jednak wcale nie jest to takie łatwe. Proces nadawania tytułów konkretnym obrazom ma w sobie też coś magicznego, bo może sprawić, że widz będzie chciał się przenieść do świata wykreowanego, a który lada moment zobaczy na dużym ekranie. Więc jak to jest z tym tłumaczeniem filmów, a dokładnie z polskimi tłumaczeniami tytułów zagranicznych? Wydaje się, że cała rzecz w tym, aby przełożyć tytuł w taki sposób, aby polski widz nie miał problemu z jego wymówieniem, a jednocześnie, aby to tłumaczenie nie odbierało charakteru konkretnemu filmowi. Trudności zwykle też narastają, kiedy polska premiera jest o wiele później niż zagraniczna. Do tego nie można zapomnieć o samej roli tłumacza. Jeśli ten zupełnie nie czuje kina, nie potrafi chwycić byka za rogi czy stoi za nim dystrybutor, który narzuca mu wymóg tego jak ma wyglądać polski tytuł; zapewne będziemy mieli do czynienia z katastrofą. Co więcej, trzeba wziąć też pod uwagę, że często to nie tłumacz jest tu osobą decydującą a dystrybutor… Trochę to bardziej skomplikowane niż nam się wydaje.

Jak tłumaczy się tytuły filmów – strategie tłumaczeniowe

Polskie tytuły zagranicznych filmów pokazują, że mogą być bardzo różne strategie tłumaczeniowe. Choć bywa też i tak, że widzowi dosłownie opadają ręce i nogi i zastanawia się, co kierowało twórcą danej polskiej wersji tytułu filmowego, że ma ona właśnie taki, a nie inny kształt.

  • Nie zawsze jednak jest tak źle. Przykładem godnym pochwały i wyróżnienia jest polski tytuł „Między słowami”. Nie ma on dosłownego tłumaczenia oryginalnej wersji, w języku angielskim brzmi  „Lost in translation”. Jeśli miałeś okazję zobaczyć ten film na pewno masz świadomość, że tłumacz zrobił tu bardzo dobrą robotę, aby nie powiedzieć kapitalną. Nie dość, że oddał całą esencję i ducha tego obrazu, to jeszcze odsunął wizję totalnej porażki w postaci „Zagubieni w tłumaczeniu”, bo tak brzmiałby ten tytuł przełożony słowo po słowie na nasz język ojczysty. Już nie działa tak na umysł fajnie, co?
  • Ale już „Phantasm”, horror z 1979 roku, nie miał tyle szczęścia. Ten tytuł to akurat przykład jednego z najbardziej koszmarnych tłumaczeń w historii polskich tytułów zagranicznych filmów. Dlaczego? A z czym kojarzą Ci się „Mordercze kuleczki”? Nie da się tego skomentować w inny sposób niż ironicznym uśmiechem lub śmiechem. Ewidentnie coś tu nie poszło.
  • Zresztą zadziwia też „10 things I hate about you”, w Polsce znany jest jako „Zakochana złośnica”. To fajny przykład na to, że dwie osoby mogą myśleć i rozmawiać o jednym i tym samym filmie, ale będąc użytkownikami dwóch różnych języków mogą się nie porozumieć, bo idąc tropem dosłownego tłumaczenia czy jakiejś jego parafrazy nikt nie skojarzy tłumaczenia z oryginałem.
  • A co ma wspólnego „Dirty dancing” ze słowem wirować? Ktoś kiedyś próbował go nam przedstawić jako „Wirujący seks” (serio, serio!). Dziwnie brzmi, prawda? W naszym odczuciu to jeszcze bardziej niż dziwnie. Szczególnie młodszemu widzowi i fanowi kina trudno przełknąć taki przekład. W ogóle, kto mógł wpaść na taki pomysł? Ciekawe co by na ten temat pomyślał Patrick Swayze, który w tym filmie wcielił się w niezapomnianego instruktora tańca.
  • Czasem spotykamy się z łączeniem dosłowności i dostosowania do polskich realiów. Takim przykładem może być chociażby horror „Martyrs”. Jeśli kojarzysz ten film wiesz, że w naszych kinach pojawił się jako „Martyrs. Skazani na strach”. Można się tu boczyć i dąsać, ale brzmi to całkiem, całkiem.
  • Trochę zastanawia to, w jaki sposób postanowiono przetłumaczyć kolejne części filmu „Die Hard”, u nas znanego jako „Szklana Pułapka”. Żeby nie było, jak najbardziej tłumaczenie pierwszej części strzał w dziesiątkę i wyróżnienie. Tylko jest pewne „ale”. Zapewne widziałeś ten film i masz świadomość, że polskie tłumaczenia rozmijają się z rozwojem akcji w dalszych częściach. Bo jakoś dziwnie patrzy się na to, że trzecia część rozgrywa się w różnych miejscach, a nadal tytuł ten sam tylko, że ktoś postanowił dołożyć do niego cyferkę. Zresztą podoba sytuacja jest z „Hangover. Part II” przetłumaczonym jako „Kac Vegas w Bankoku”. Można tylko zapytać, w jaki sposób myślał twórca tych polskich tytułów?

Najgorsze tłumaczenia zagranicznych tytułów filmów

Jakie są najgorsze tłumaczenia zagranicznych tytułów filmów? Internet wręcz pęka w szwach od list i rankingów przedstawiających ten temat. Czy jest aż tak źle? Na pewno da się wyliczyć wiele bezsensownych, niezrozumiałych i wywołujących śmiech pomysłów na nadanie polskiej wersji tytułu. Przykłady? Oczywiście naszym faworytem jest zdecydowanie „Wirujący seks”, wspomniany już wcześniej. To jest taki dobry przykład, że nie zawsze wierność oryginałowi się popłaca. Kciuk do góry za oryginalną wersją „Dirty dancing”. Zachodzimy w głowę jak powstało polskie „Centralne biuro uwodzenia”? Bo gdyby ktoś z Was nie wiedział, po angielsku tytuł brzmi „My Mom’s New Boyfriend”. Być może nie pamiętasz, ale „Terminatora” przetłumaczono na polski jako „Elektronicznego mordercę”. To dopiero potworek, nie sądzisz? To nie wszystko. Z „Reality Bites” postanowiono zrobić „Orbitowanie bez cukru.

Kto tłumaczy tytuły filmów w Polsce?: Jakie są cechy dobrego tytułu?

Trzeba zaznaczyć, że polskie tytuły filmów to najczęściej nie jest decyzja tłumacza. Niejako już o tym wcześniej wspomnieliśmy – to polski dystrybutor przygotowuje kilka propozycji i podejmuje ostateczną decyzję o tym, z czym wchodzi na rynek i do polskiego widza. Jakie są więc cechy dobrego tytułu? Patrząc na to, w jaki sposób nadaje się tytuły filmom w polskiej wersji językowej można wysunąć wniosek, że jeszcze nikt nie znalazł na to idealnego przepisu. A szkoda, bo dość często zdarza się, że to temat niezłych żartów. Pokusimy się jednak o kilka przemyśleć. Dobre polskie tłumaczenie filmu to takie, które oddaje charakter i esencję konkretnego obrazu, a jednocześnie nie traci z oczu zagranicznego tytułu. Jest mądre, przemyślane i buduje pomosty niż pali za sobą mosty. Intryguje, ale stroni od kiczu. Odpowiada też duchowi czasu i widzom – współczesny widz jest bardziej na „ty” z językami obcymi niż nasi rodzice czy dziadkowi więc nie ma nic przeciwko, aby tytuł dobrego filmu zostawić w spokoju i podać go w oryginale. Ma lekkość, bez zbędnych balastów, udziwnień i dopisków nie wnoszących nic do tego, co lada moment widz zobaczy na dużym ekranie. Zauważ też, że kiepski tytuł niemal zawsze nie myśli o widzu, a dobry już tak – nie wprowadza nikogo w błąd, nie wprawia w zażenowanie, nie wywołuje głupiego uśmiechu na ustach. Co najważniejsze, mamy wiele świetnych udanych tłumaczeń polskich tytułów, czego przykładem jest chociażby „Nagi instynkt” („Basic instinct”) czy „Szklana pułapka” (mówimy tu o pierwszej części).

Oceń wpis!
[Ocen: 0 Średnia: 0]